Klawiatura
bezprzewodowa zapewnia użytkownikom większy komfort oraz ułatwia korzystanie z
urządzenia. Jak się okazuje akcesoria te nie są pozbawione wad, a wręcz
stanowią pewnego rodzaju ryzyko utraty danych. Dają one hakerom okazję
przejęcia haseł dostępu oraz pozostałych istotnych informacji.
Jak
podają media specjaliści od zabezpieczeń odkryli, że w klawiaturach
bezprzewodowych sygnowanych przez m.in. HP, Toshiba, Kensington, Insignia,
Radio Shack, Anker, General Electric, występuje ryzyko podsłuchu. Niebezpieczeństwo
polega na tym, iż haker może powziąć wiedzę o tym, co robimy, gdzie kupujemy w
sieci i w czym płacimy. Będzie mógł bez większych problemów zawładnąć
komunikacją pomiędzy klawiaturą oraz naszym komputerem, zdobywając m.in. hasła dostępu
do naszych usług (konto bankowe, konto w portalu aukcyjnym) lub numer karty
płatniczej wpisywany podczas zakupów w internetowych sklepach.
Powyższe
ryzyko zostało odkryte przez Marca Newlina z firmy Bastille Networks, który
znalazł lukę poprzez osobiste testowanie bezprzewodowych klawiatur. Aż 8 z nich
nie było wyposażone w szyfrowanie komunikacji, zatem każdy wciśnięty klawisz
przesyłany jest otwartym tekstem, co osobie z odpowiednią wiedzą techniczną
pozwala go bez trudu odczytać. Mimo
iż Newlin poinformował producentów testowanych klawiatur o rezultatach testów, to
żadna z tych firm nie podjęła jeszcze żadnych kroków, aby poprawić swoje błędy.
W związku z tym, jeżeli tylko jest taka możliwość, korzystajmy z tzw. klawiatur ekranowych, które są wyświetlane w trakcie np. wpisywania haseł. Złośliwe oprogramowanie trudniej rozszyfrowuje znaki wprowadzone z klawiatury ekranowej niż te, wpisane na klawiaturze tradycyjnej.