9 stycznia 2025 roku na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawił się zmieniony projekt nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Projekt ten, opracowany w ramach wdrażania unijnego aktu o usługach cyfrowych (Digital Services Act, DSA), wywołuje liczne kontrowersje. Szczególną uwagę opinii publicznej przyciągnął przepis umożliwiający Prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) podejmowanie decyzji o blokowaniu nielegalnych treści w internecie bez udziału sądu i autorów wpisów.
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów nowelizacji jest procedura, która pozwala Prezesowi UKE decydować o usuwaniu treści w arbitralnej procedurze. Wprowadzenie takiego mechanizmu rodzi pytania o zgodność z podstawowymi zasadami ochrony praw jednostki, w tym prawa do obrony i wolności słowa.
Eksperci wskazują, że zgodnie z Europejską Konwencją Praw Człowieka, decyzje ograniczające wolność wypowiedzi powinny być podejmowane w oparciu o przejrzyste procedury, które zapewniają możliwość odwołania do niezależnego organu, najlepiej sądowego. Tymczasem proponowane zmiany wykluczają zarówno udział sądu, jak i informowanie autorów wpisów o planowanym zablokowaniu ich treści.
Wprowadzenie mechanizmu, w którym organ administracyjny, jakim jest Prezes UKE, samodzielnie decyduje o blokowaniu treści, budzi obawy o potencjalne nadużycia. Co prawda możliwość odwołania nie została wyłączona, jednakże umówmy się – treści zamieszczane w sieci, zwłaszcza dotyczące aktualnych wydarzeń, są istotne w perspektywie kilku lub maksymalnie kilkunastu dni. Nawet największy optymista nie założy, że procedura apelacyjna będzie działała aż tak sprawnie. W efekcie istnieje ryzyko naruszania praw użytkowników Internetu oraz tłumienia legalnych opinii, co mogłoby osłabić pluralizm debaty publicznej.
Unijny prawodawca, wprowadzając DSA, które zasadniczo stanowi przyczynę wprowadzenia zmian prawnych w polskiej ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną, miał na celu przede wszystkim ochronę użytkownika przed arbitralną cenzurą usługodawców. Tymczasem Ministerstwo Cyfryzacji zdaje się podążać w przeciwnym kierunku. Taka praktyka podważa zasady transparentności i proporcjonalności, które stanowią fundament unijnego aktu o usługach cyfrowych.
Unijny akt o usługach cyfrowych wymaga, aby ograniczenia treści były proporcjonalne i oparte na jasnych kryteriach. Proponowane zmiany wydają się jednak odbiegać od tych wytycznych, wprowadzając mechanizmy blokowania treści, które mogą być stosowane w sposób zbyt restrykcyjny i nieprzejrzysty, a ponadto uniemożliwiający skuteczną obronę autora.
Dla porównania, przedsiębiorcy udostępniający platformę do publikowania opinii użytkowników są zobowiązani do tworzenia mechanizmu zgłoszeń oraz odwołań. Każda ingerencja w publikowaną opinię musi być uzasadniana przez administratora, który nie może działać jedynie na podstawie własnych przekonań, ale także na podstawie obowiązującego regulaminu.
Proponowane przez Ministerstwo Cyfryzacji zmiany w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną budzą poważne wątpliwości dotyczące ochrony praw jednostki, w tym wolności słowa i prawa do obrony. Choć powodem nowelizacji jest implementacja unijnych regulacji, sposób ich wdrożenia wymaga szczególnej rozwagi, aby nie naruszyć podstawowych zasad pluralizmu i wolności słowa.
Polskie społeczeństwo ceni sobie wolność słowa w sieci, co najlepiej przypomina nam sytuacja, jaka miała miejsce w roku 2012, przy okazji wdrożenia do międzynarodowego porządku ochrony własności intelektualnej umowy ACTA. Przepisy, nad którymi obecnie pracuje rząd, wydają się być jeszcze bardziej związane z kwestią ochrony wolności słowa w sieci. Pytanie, czy możemy liczyć na poruszenie społeczne podobne do tego, które mieliśmy okazję obserwować w roku 2012?
Źródło zdjęcia: Image by rawpixel.com on Freepik
Komentarze