Sezon na wysyp rozmaitych wydarzeń kulturalnych, rozrywkowych i sportowych mamy już w pełni. Regułą jest, że bilety na długo oczekiwane imprezy nabywamy z odpowiednim wyprzedzeniem, najczęściej za pośrednictwem internetu. Co zrobić, jeżeli „w ostatniej chwili” okaże się, że nie możemy wziąć udziału w imprezie? Czy można w takiej sytuacji odsprzedać bilet? Co na ten temat mówi prawo, a w szczególności – czy odsprzedając bilet można popełnić wykroczenie?
W jednym z poprzednich wpisów poruszaliśmy kwestię odstąpienia od umowy sprzedaży biletów na wydarzenia kulturalne, rozrywkowe czy sportowe (link). Nawet gdy konsument zakupi bilet przez internet (na odległość), nie będzie mu przysługiwało ustawowe prawo do odstąpienia od umowy w okresie 14 dni – jest to jeden z przewidzianych przez prawo wyjątków od zasady. To tylko jeden z powodów, dla których powstaje problem, co zrobić z biletem zakupionym na imprezę, gdy z różnych przyczyn chcemy czy też musimy z niej zrezygnować.
Drugi problem wydaje się poważniejszy i wiąże się z przepisami kodeksu wykroczeń. W art. 133 znajduje się następująca regulacja:
Art. 133 [Spekulacja biletami]
§ 1. Kto nabywa w celu odprzedaży z zyskiem bilety wstępu na imprezy artystyczne, rozrywkowe lub sportowe albo kto bilety takie sprzedaje z zyskiem, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 2. Usiłowanie oraz podżeganie i pomocnictwo są karalne.
Powyższe powinno nam się kojarzyć z działalnością tzw. „koników”, czyli ludzi, którzy przy okazji większych i atrakcyjnych imprez celowo nabywają bilety tylko po to, by odsprzedać je z zyskiem za (czasem znacznie) większą cenę. Polskie prawo penalizuje takie zachowanie.
Obydwie postacie wykroczenia, czyli zarówno samo nabycie w celu odsprzedaży jak i dokonanie sprzedaży biletów uzupełnione są zastrzeżeniem „z zyskiem”. Oznacza to, że odsprzedanie biletów osobie trzeciej po cenie, w jakiej zostały zakupione nie wypełnia ustawowych znamion wykroczenia.
Tym niemniej z uwagi na podwójną postać wykroczenia jest możliwe, że konik, który zakupił bilety w celu odsprzedaży z zyskiem, sprzeda je (przy braku zainteresowania) ostatecznie po cenie kupna – i tak popełni wykroczenie. W takim przypadku kluczowe będzie udowodnienie zamiaru nabycia w celu odsprzedaży z zyskiem, a do wykroczenia dojdzie w momencie nabycia biletów, a nie ich dalszej odsprzedaży. Nie ma zatem znaczenia, czy sprawca rzeczywiście osiągnie zamierzony zysk.
Z drugiej strony możliwa będzie i taka sytuacja, w której konsument zakupiwszy bilety na daną imprezę bez zamiaru ich odsprzedaży z zyskiem, a więc wyłącznie np. dla siebie i swoich bliskich, zdecyduje się „po fakcie” na odsprzedaż z zyskiem. Wówczas dojdzie do realizacji znamion wykroczenia nawet mimo tego, że całe przedsięwzięcie nie było z góry zaplanowane i wynikło z okoliczności powstałych już po dokonaniu zakupu biletów.
Uważny czytelnik zauważy, że w przepisie jest mowa o biletach, a nie o bilecie. Ustawodawca użył liczby mnogiej, a nie pojedynczej. Przepis typizuje spekulację biletami, a zatem zachowanie nastawione na osiągnięcie pewnego zysku. Skoro tak, można uważać, że sprawca, który sprzedaje jeden bilet czy nabywa jeden bilet, by go sprzedać z zyskiem, wcale nie popełnia tego czynu. Sprzedaż jednego biletu, nawet z zyskiem, trudno byłoby uznać za spekulację biletami. Pogląd ten nie dotyczy oczywiście sytuacji, kiedy sprawca nabywa czy odsprzedaje w danym momencie jeden bilet, lecz ma zamiar uczynić to z kilkoma wcześniej zakupionymi.
Takie jest stanowisko wyrażane w doktrynie, choć zastrzec należy, że organy ścigania mogą mieć odmienny pogląd na tę sprawę.
Można legalnie, zgodnie z prawem odsprzedać bilet na imprezę kulturalną, rozrywkową czy sportową, z której zmuszeni zostaliśmy zrezygnować. Nie może zostać uznana na wykroczenie odsprzedaż biletów za cenę, po jakiej zostały zakupione – z powodu braku znamienia zysku. W przypadku odsprzedaży pojedynczego biletu wydaje się, że nawet przy odsprzedaży z zyskiem nie dochodzi do wykroczenia, choć z tym niekoniecznie muszą się zgodzić organy ścigania.
Komentarze