Facebook ma obowiązek opublikować wewnętrzne dokumenty przedstawiające praktyki biznesowe firmy względem darmowych gier „Free to Play”. Niektóre treści okazały jednak się dość niespodziewane.
Ultimatum
Popularny serwis społecznościowy od dłuższego czasu pozostaje przedmiotem krytyki nie tylko w związku z kontrowersyjnymi praktykami prywatności. Jeden z amerykańskich sędziów postawił ultimatum i dał Facebookowi 10 dni na opublikowanie wewnętrznych dokumentów, w których wyjaśnione są zasady zarządzania darmowymi grami „Free to Play”. W 2012 roku wielu rodziców wystąpiło bowiem przeciwko gigantowi mediów społecznościowych w ramach pozwu grupowego. Ich dzieci nieumyślnie obciążały karty kredytowe rodziców kosztami w wysokości co najmniej kilku tysięcy dolarów, grając w gry na Facebooku i niechcący kupując przedmioty powiązane z grami. Za każdym razem Facebook odmawiał zwrotu poniesionych wydatków. Co istotne, jedna ze spraw opiewa dokładnie na kwotę 6 545 dolarów (równowartość około 24 375 zł) ściągniętych z karty kredytowej skojarzonej z profilem na Facebooku w ramach zapłaty za przedmioty wykorzystywane w trakcie gry. Facebook nie przyznaje się do winy i uważa, że wyłączną odpowiedzialność ponoszą w tym wypadku rodzice. Opublikowanie niektórych wewnętrznych dokumentów Facebooka na wniosek sędziego po raz pierwszy rodzi nadzieję na dokładniejsze zgłębienie tej kontrowersyjnej praktyki.
Wewnętrzna krytyka
Jednak pracownicy Facebooka mają inną opinię na ten temat. RaportyReveal News donoszą, iż jeden z nich zwrócił uwagę na fakt, iż „dla dzieci niekoniecznie wygląda to, jak prawdziwe pieniądze”. Ponadto użytkowników generujących wysokie zyski dzięki zakupom związanym z grami określa się jako „wieloryby”. Pojęcie to pochodzi z żargonu hazardowego, gdzie opisuje się nim graczy regularnie obstawiających wysokie stawki (na granicy marnotrawstwa). Tacy gracze przynoszą regularne zyski dla kasyna.
Jednakże to, że niektórzy z nieświadomych nabywców to nieletni, bez zdolności do czynności prawnych (bądź posiadający je jedynie w ograniczonym zakresie) nie stanowiło oczywiście w pierwszej kolejności powodu do zmartwień i we wszystkich przypadkach odmówiono wypłacenia odszkodowań, ponieważ to po stronie rodziców leży obowiązek monitorowania aktywności własnych dzieci. Pierwszy proces zakończył się ugodą.
„Bohaterem” kolejnej sprawy z 2015 roku był siedmiolatek, który grał w grę „Jurassic World” na iPadzie swojego ojca i dokonał w ramach aplikacji zakupów opiewających na kwotę około 4500 euro za pośrednictwem iTunes w ciągu zaledwie pięciu dni. Rodzina dowiedziała się o poniesionych kosztach, dopiero gdy ojciec chciał opłacić inną fakturę, a płatność została odrzucona z powodu niewystarczających środków. Cała sprawa ma jednak jasną stronę: firma Apple zgodziła się zawrzeć ugodę (w następstwie długiej wymiany korespondencji) i dokonała zwrotu środków. Taki obrót spraw to jednak wyjątek od reguły.
Dlaczego „darmowa” gra może szybko okazać się droga
Wiele z tak zwanych gier „Free to play” jest szczególnie popularnych wśród młodszych graczy. „Free to play” oznacza, że teoretycznie nie trzeba ponosić kosztów, by zagrać w grę. Jednak by szybciej osiągać lepsze wyniki, często niezbędne jest skorzystanie z pewnych przedmiotów, a te można nabyć tylko za „prawdziwe” pieniądze. Czasem dana rzecz, którą można wyłącznie kupić, a nie uzyskać w grze, zapewnia graczowi dużą przewagę nad przeciwnikami. Z tego powodu krytycy cynicznie nazywają ten model „Pay to Win” (Zapłać, by Wygrać).
Chcesz uniknąć przykrych niespodzianek?
● Dokładnie sprawdzaj, w jaką grę gra Twoje dziecko i czy jest w niej aktywna opcja zakupów w ramach aplikacji.
● Gdy instalujesz nową aplikację, nie pozwalaj dziecku podglądać hasła, jakie wpisujesz. Może brzmi to nietypowo, jednak w opisanej powyżej sprawie to właśnie syn zapamiętał hasło ojca do iTunes i wykorzystał je do zakupów w ramach aplikacji.
● Nie przechowuj danych kart kredytowych na portalach społecznościowych. Tam, gdzie to możliwe korzystaj z kart przedpłaconych. W ten sposób ograniczysz szkody w przypadku sytuacji awaryjnej.
● Rozmawiaj z dzieckiem na ten temat i uświadom mu, że za przedmioty w grach płaci się „prawdziwymi” pieniędzmi, niezależnie od tego, jak miła dla oka i kolorowa jest grafika.
● Dokładnie sprawdzaj pozycje na wyciągu z karty kredytowej oraz czytaj e-maile informujące o zakupach i pobranych plikach. W ten sposób jesteś w stanie zadziałać szybko i zminimalizować straty.
Komentarze