Spółka GetBack miała od 2015 roku wgląd w adresy Polaków z chronionej bazy PESEL. Decyzję wówczas wydała była minister spraw wewnętrznych w rządzie PO–PSL, która dziś nie przypomina sobie, by podejmowała ją osobiście.
Baza numerów PESEL to rejestr ściśle chroniony. Zawiera wrażliwe dane Polaków dotyczące nie tylko adresu zamieszkania, ale także daty urodzenia, dzieci, ślubów, rozwodów, dane małżonków i wiele innych. Do tych danych dostęp mają służby takie jak ABW, CBA i policja, prokuratura, sądy, skarbówka.
Podmioty zewnętrzne (np. firmy ubezpieczeniowe czy banki) – mogą uzyskać dostęp tylko jeżeli wykażą interes prawny. Co najważniejsze – pod warunkiem uzyskania pisemnej zgody osoby, której dane te dotyczą. Co istotne, spółka Kruk SA o 20-letnim doświadczeniu w branży windykacyjnej takiej zgody od ministra nigdy nie dostała, choć o nią wnioskowała.
W roku 2016 doszło do wycieku ogromnych ilości danych z PESEL. W grudniu 2016 r. prokuratura i ABW zatrzymały cztery osoby pod zarzutem udostępniania chronionych danych osobowych z bazy PESEL osobom nieuprawnionym, a konkretnie – firmie windykacyjnej. Według informacji podanych przez „Rzeczpospolitą” śledczy ustalili wówczas, że tą firmą był właśnie GetBack. „Rzeczpospolita" podaje także, że wśród zatrzymanych byli komornik sądowy Rafał W. i byli już pracownicy jego kancelarii, w tym Grzegorz G. – asesor komorniczy, który od 2015 r. jednocześnie pracował na dyrektorskich stanowiskach w GetBacku (był m.in. dyrektorem ds. strategii windykacyjnej).
Dostęp spółki GetBack do bazy zapewniał jej przewagę konkurencyjną nad innymi podmiotami zajmującymi się windykacją. Firma mogła w prosty sposób weryfikować poprawność danych posiadanych we własnej bazie osób zadłużonych.
Od roku 2016 r. bazą numerów PESEL zarządza Ministerstwo Cyfryzacji, które twierdzi, że obecnie dziewięć firm posiada zgody na dostęp do bazy.
Komentarze