Szczególną popularność w ostatnim czasie zyskał Gionatti.com. To sklep z męską odzieżą, któremu trzeba przyznać, że całkiem skutecznie maskuje oszustwo. Na pierwszy rzut oka witryna wygląda bardzo estetycznie.
Fałszywy sprzedawca postawił wszystko na marketing. Nie sposób pominąć ten sklep, ponieważ Facebook regularnie wyświetla jego reklamy, a w wyszukiwarce Google trafimy na niego pośród znanych marek.
Nie bez znaczenia pozostają rabaty, rosnące wraz z każdą kolejną rzeczą dodaną do koszyka. Kolejnymi aspektami budzącymi zaufanie są regulamin sklepu, polityka prywatności oraz dane kontaktowe podane na stronie. Bez wczytywania się w szczegóły wszystko wygląda poprawnie. Sprzedawca nie pominął również kwestii zwrotów i wymiany. Zamieścił odrębną zakładkę z informacjami na ten temat oraz odnośnikiem do formularza kontaktowego.
I tutaj warto się zatrzymać i zastanowić – czy konsument dostaje jakiekolwiek dane adresowe?
Według podanych informacji dane do wysyłki zwrotnej uzyskamy dopiero po nawiązaniu kontaktu ze sklepem. Co zatem na tym etapie weryfikacji możemy ustalić?Nazwa Gionatti tylko pozornie kojarzy się z włoską marką. Nie jest to również polski sklep, pomimo że jest prowadzony z dużą poprawnością językową. Przyzwyczailiśmy się, że te fałszywe zazwyczaj są niechlujnie tłumaczone w translatorach. Strona podaje dane firmy zarejestrowanej na Cyprze dla klientów z obszaru UE (dla pozostałych ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich).
Firma Thowra Limited widnieje w rejestrze działalności gospodarczej spółek państw UE, a Gionatti nie jest ich jedynym sklepem. Oszustwo zyskuje coraz szerszą skalę. Wystarczy w Google wkleić powyższe dane identyfikacyjne spółki, a trafimy na 8 różnych sklepów-klonów.
Klonów, ponieważ wszystkie zostały założone w ten sam sposób, z tymi samymi danymi, regulaminami, szatą graficzną, a nawet asortymentem.
Każdego dnia konsumenci zgłaszają sprawę nieotrzymania paczki, pomimo upływu deklarowanego czasu doręczenia. Sklep zobowiązuje się do dostarczenia kupującemu zamówienia w terminie od 10 do 35 dni roboczych. Co więcej, ponaglenie sprzedawcy mailami, wysyłanie odstąpienia od umowy lub wezwania do zapłaty nie zdają egzaminów. Klient każdorazowo otrzymuje zdawkową informację i prośbę o cierpliwość. Tłumaczenie, że czas został przekroczony (często nawet dwukrotnie), również nie przynosi skutku.
Klienci pozostają bez pieniędzy i towaru. Fake na tym się nie kończy. Wśród zgłoszeń pojawiają się opinie osób, które po bardzo długim czasie otrzymały produkt. Niestety, w tym przypadku również nie było szczęśliwego zakończenia. Ubrania znacząco różniły się od tych prezentowanych na zdjęciach. Były to niskiej jakości, tanie podróbki wysłane z Chin.
W niektórych przypadkach sklep sugeruje nieodbieranie paczki od kuriera, po którym nastąpi zwrot środków. Trudno jednak zaufać tej metodzie, ponieważ możemy zostać zarówno bez produktu, jak i bez środków.
Konsumenci zasypują skrzynkę mailową powyższych sklepów nieskończoną ilością wezwań do zapłaty, odstąpień od umowy i zawiadomieniami o złożeniu sprawy w ręce organów ścigania. Na podstawie zgłoszeń poszkodowanych możemy przyznać, że “metoda zdartej płyty” zdaje się przynosić rezultaty – jednak niewystarczające, aby ogłosić stuprocentową skuteczność. Znamy przypadki, w których sklep pod naciskiem kilkudniowej batalii mailowej zwrócił środki. Niektórzy klienci otrzymali zwrot kosztów po nieodebraniu paczki od kuriera, a część pomimo zgłoszenia sprawy na policję, do dzisiaj nie odzyskała pieniędzy. Działanie sklepu na tym polu jest losowe, a podejrzana cypryjska firma pozostaje bezkarna. Mimo wszystko lepiej nie pozostawać bezczynnym i podjąć wszelkie możliwe działania.
Najlepszym scenariuszem w tej sprawie mogą pochwalić się konsumenci, którzy za towar zapłacili kartą płatniczą. Taka transakcja jest objęta reklamacją chargeback. Wystarczy zgłosić sprawę do banku, wypełnić wniosek reklamacyjny i oczekiwać na decyzję. W przypadku fałszywych sklepów, nieotrzymania towaru lub zamówienia niezgodnego z opisem, poszkodowanym przyznawano zwrot kosztów.
Komentarze