Odwołując się do popularnej maksymy, która mówi, iż „okazja czyni złodzieja”, należy się zastanowić, czy działania podejmowane w celu walki z oszustwami internetowymi idą w dobrą stronę. Sankcje oraz kampanie reklamowe stanowią pewną dolegliwość dla oszustów, ale nie sprawiają, że zmniejsza się ich „grupa docelowa”. Jest wręcz przeciwnie, gdyż pomysłowość e-przestępców jest godna podziwu. Proceder ten działa na zasadzie hydry, której po odcięciu głowy odrastają trzy kolejne. Działania wymierzone w oszustów stają się mało skuteczne, gdyż wykrywalność przestępstw i osób za nie odpowiedzialnych jest znikoma. Organy ścigania nie są w stanie skutecznie się im przeciwstawić, a stosunkowo mała szkoda wyrządzona pojedynczej osobie nie sprzyja zwiększeniu zaangażowania w takie sprawy.
Działalność ustawodawcy polskiego i unijnego jest obecnie nakierowana na ochronę praw konsumentów. W przypadku zakupów online jest to szczególnie widoczne. Trzeba sobie wprost powiedzieć, że część mechanizmów była potrzebna i faktycznie pozwala konsumentowi na dokonanie świadomych, bezpiecznych zakupów w internecie. Niektóre uregulowania są jednak nie do końca logiczne, a klienci zwykle nie mają pojęcia o możliwości korzystania z nich. W pewnym zakresie można uznać, że kolejne zmiany na rzecz poprawienia sytuacji konsumentów uderzają zbyt mocno w interes sprzedawcy i utrudniają prowadzenie działalności gospodarczej. W konsekwencji takie przypadki mogą sprawić, że wzrośnie koszt prowadzenia działalności, a co za tym idzie również ceny poszczególnych produktów. Taki skutek z pewnością nie będzie już pożądanym i pozytywnym dla konsumenta zjawiskiem.
Nurt obciążania sprzedawców kolejnymi obowiązkami należy zestawić z brakiem odpowiedniej, mocnej reakcji wobec oszustów internetowych. Zapobiegnięcie ich działalności z pewnością byłoby większym krokiem w stronę poprawienia sytuacji konsumenta niż nakładanie kolejnych, nie do końca zasadnych, obowiązków na przeciętnego, uczciwego sprzedawcę. Mały przedsiębiorca prowadzący sklep internetowy niejednokrotnie ma problemy, aby należycie spełnić obowiązki informacyjne lub związane z prawem do odstąpienia od umowy i reklamacji. Być może należałoby się zastanowić, czy w pewnych elementach nie powinien zostać poczyniony krok wstecz, który uniemożliwiłby nadużywania prawa do zwrotu lub reklamacji. Oczywiście jest też wielu sprzedawców, którzy ograniczają uprawnienia konsumenta w sytuacji, gdy to kupujący jest stroną jednoznacznie poszkodowaną. Należy jednak oddzielić takie przypadki od kwestii związanych z właściwym ukształtowaniem sytuacji prawnej obu stron.
Lepszym rozwiązaniem niż kolejny obowiązek nałożony na uczciwych sprzedawców mogłoby się okazać ograniczenie możliwości reklamowania się fałszywych e-sklepów. Spora część oszustów działa bardzo transparentnie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Reklama za pośrednictwem Facebooka czy Instagrama nie jest dla nich problemem, pomimo że wątpliwy charakter działalności takiego sklepu widać na pierwszy rzut oka. Być może ustawodawca powinien zastanowić się nad nałożeniem pewnych obowiązków na wspomniane wyżej serwisy. Gdyby następowała większa weryfikacja na etapie dopuszczenia reklamy e-sklepu, to grono osób potencjalnie narażonych na oszustwo zmniejszyłoby się wielokrotnie. Pytanie, czy wśród polityków będzie wola takiego rozwiązania sprawy.
Źródło zdjęcia: Image by master1305 on Freepik
Komentarze