Zmiana przepisów z zakresu importu towarów spoza EOG może doprowadzić w najbliższych latach do marginalizacji tzw. dropshippingu. Jeżeli nowe unijne przepisy weszłyby w życie, platformy, takie jak Temu czy Aliexpress, mogą mieć spory problem, aby utrzymać się na rynku.
Ostatnie miesiące są okresem, w którym dość powszechnie podnoszona jest kwestia ochrony rynku europejskiego przed postępującym zalewem chińskich platform handlowych oraz ich produktów. Tanie azjatyckie towary nie zawsze są najlepszej jakości (choć trzeba przyznać, że wiele z nich wyłamuje się ze stereotypu „chińszczyzny”), ale zawsze są bardzo konkurencyjne cenowo. Klient, nabywając towar pochodzący spoza UE, ryzykuje nie tylko otrzymaniem tzw. kota w worku, ale może być również pewien, że procedura reklamacyjna czy zwrot będą mocno utrudnione. Dochodzi do tego aspekt wypierania naszych rodzimych przedsiębiorców, przez tych azjatyckich, którzy są mniej ograniczani normami technicznymi, jak i kosztami pracy.
Wskazane okoliczności są powodem, dla którego Unia Europejska jest blisko decyzji o podjęciu dość radykalnych kroków, mających na celu ukrócenie el dorado chińskich platform handlowych. Dotyczy to także osób, które chcąc zarobić, decydują się na wykorzystanie azjatyckich produktów poprzez działanie w formie tzw. dropshippingu. Planem Komisji Europejskiej jest zniesienie obecnego limitu naliczania cła, zgodnie z którym przesyłki o wartości poniżej 150 euro są z niego całkowicie zwolnione. Taka zasada pozwalała na zakup towaru spoza EOG praktycznie bez dodatkowych kosztów. Bez wątpienia zmiana przepisów w tym zakresie byłaby olbrzymim ciosem zarówno dla chińskich przedsiębiorców, jak i dropshipperów, którzy byli pośrednimi beneficjentami zwolnienia z cła. Jeżeli koszty importu wzrosną, tego typu biznes może okazać się nieopłacalny.
Źródło zdjęcia: Image by freepik
Komentarze