Cyberłobuzy pomimo sezonu świątecznego, nie zwalniają tempa. Po kuponach do żabki, wiadomościach o odcięciu prądu i dopłacie do paczki, przyszedł czas na szantażowanie ofiar prywatnymi nagraniami. Proceder zamiast wygasać, w ostatnim czasie przybiera na sile.
Uwaga na wiadomości od nieznajomych!
Cały proces zaczyna się niewinnie. Młoda, atrakcyjna dziewczyna za pomocą Facebooka lub Instagrama, odzywa się do niczego nie podejrzewającego mężczyzny. Na początku zagaduje nieśmiało, wypytując o to, jak żyje, czym się zajmuje i czy mieszka sam. Następnie, gdy nawiąże już minimalną więź z ofiarą, proponuje połączenie się na kamerce by lepiej się poznać. Na delikwenta czeka niespodzianka: osoba po drugiej stronie, najwyraźniej ma jasno sprecyzowany charakter tej relacji i nakłania go do aktywnego uczestnictwa w dzieleniu się prywatnością.
Scenariusz koszmaru?
Po zakończonej rozmowie oszustka ujawnia, że nie jest osobą za którą się podaje. Jej wcześniejsze zachowanie, miało na celu uwiedzenie użytkownika i zmanipulowanie, by sam udostępnił materiał do szantażu. Na dowód wysyła screenshota z widoczną twarzą poszkodowanego. Grozi, że jeśli nie zrobi jej przelewu na określoną kwotę, opublikuje kompromitujące nagranie i przekaże link jego znajomym. Specjalnie podsyca obawy ofiary i wzmaga poczucie zagrożenia, przesyłając kolejne zdjęcia, np. listy obserwowanych czy podpiętych członków rodziny.
Bot czy oszust, oto jest pytanie!
A odpowiedź na nie brzmi: I tak, i tak. Wariantów wskazanego oszustwa jest wiele. W niektórych przypadkach możemy mieć do czynienia z botem, który poprosi o przesłanie pieniędzy na wskazany portfel kryptowalutowy, innym razem rozmawiamy z prawdziwą osobą, żądającą przelewu na konto zarejestrowane w Samoa lub Burkina Faso. Rzucającą się w oczy cechą każdego z nich, jest nieumiejętne posługiwanie się gramatyką i charakterystyczne kaleczenie języka. Konstrukcja rozmowy od samego początku wydaje nam się nienaturalna, głównie przez użycie automatycznego tłumacza.
Jak uniknąć wykorzystania?
W Polsce szantaż podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 i możemy zgłosić podobną sytuację na policji. W opisywanych wyżej modelach, mamy jednak do czynienia z oszustwem międzynarodowym, które jest dużo trudniejsze do ścigania przez odpowiednie organy.
Na pocieszenie dodamy fakt, że taki szantaż zazwyczaj kończy się na groźbie, a materiały rzadko kiedy są naprawdę publikowane. Konto przestępcy najlepiej jest zgłosić bezpośrednio na Facebooku lub Instagramie jako fałszywe. Ograniczmy ustawienia prywatności swojego konta, aby nasz profil nie był widoczny dla osób spoza listy znajomych. Na koniec warto zablokować gagatka, by nie burzył naszego spokoju dalszymi wiadomościami.
Oczywiście dużo łatwiej zapobiegać niż leczyć. Nie przyjmujmy zaproszeń od obcych osób, bądźmy ostrożni przy okazji nowych znajomości internetowych i stosujmy zasadę ograniczonego zaufania. Pamiętajmy też, że to przestępcy są winowajcami tej sytuacji, a nie my! Nie bójmy się zwracać z prośbą o pomoc!