Po dokonaniu zakupu w sklepie internetowym konsument ma 14 dni na realizację tzw. „prawa do namysłu”. Aby z niego skorzystać powinien złożyć sprzedawcy oświadczenie o odstąpieniu od umowy. Co się stanie, gdy po odstąpieniu od umowy konsument zaniecha faktycznego zwrotu i nie odeśle towaru w terminie z powrotem do sprzedawcy?
Najpierw spróbujmy precyzyjnie określić, jakie terminy biegną w procedurze zwrotu konsumenckiego. Wszystkie opisane zostały w Ustawie o prawach konsumenta z dnia 30 maja 2014 r. (dalej: Ustawa). Pierwszy z nich dotyczy złożenia oświadczenia przez konsumenta:
Art. 27.
Konsument, który zawarł umowę na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa, może w terminie 14 dni odstąpić od niej bez podawania przyczyny i bez ponoszenia kosztów, z wyjątkiem kosztów określonych w art. 33, art. 34 ust. 2 i art. 35.
Czynność prawna odstąpienia od umowy realizowana jest w drodze złożenia przez konsumenta oświadczenia o odstąpieniu od umowy. Oświadczenie to kierowane jest do sprzedawcy i może być zawarte w dowolnej formie umożliwiającej sprzedawcy zapoznanie się z oświadczeniem. Najczęściej wykorzystywane są specjalne formularze przygotowane przez sprzedawcę. Oświadczenie należy złożyć w ciągu 14 dni.
Po złożeniu oświadczenia przez konsumenta otwiera się dla niego kolejny termin, tym razem do faktycznego dokonania zwrotu towaru. Mówi o tym art. 34 ust. 1 Ustawy:
Art. 34
1. Konsument ma obowiązek zwrócić rzecz przedsiębiorcy lub przekazać ją osobie upoważnionej przez przedsiębiorcę do odbioru niezwłocznie, jednak nie później niż 14 dni od dnia, w którym odstąpił od umowy, chyba że przedsiębiorca zaproponował, że sam odbierze rzecz. Do zachowania terminu wystarczy odesłanie rzeczy przed jego upływem.
Podobny termin rozpoczyna swój bieg dla przedsiębiorcy, z tym że w jego przypadku dotyczy zamiast zwrotu rzeczy – odpowiednio zwrotu płatności i liczy się od otrzymania oświadczenia konsumenta (art. 32 ust. 1 Ustawy). Jednocześnie ustawodawca rozwiewa wątpliwości co do tego, kto powinien dokonać zwrotu jako pierwszy, a ściślej kto może się ze zwrotem wstrzymać (art. 32 ust. 3 Ustawy):
Art. 32
1. Przedsiębiorca ma obowiązek niezwłocznie, nie później niż w terminie 14 dni od dnia otrzymania oświadczenia konsumenta o odstąpieniu od umowy, zwrócić konsumentowi wszystkie dokonane przez niego płatności, w tym koszty dostarczenia rzeczy
(…)
3. Jeżeli przedsiębiorca nie zaproponował, że sam odbierze rzecz od konsumenta, może wstrzymać się ze zwrotem płatności otrzymanych od konsumenta do chwili otrzymania rzeczy z powrotem lub dostarczenia przez konsumenta dowodu jej odesłania, w zależności od tego, które zdarzenie nastąpi wcześniej.
Z powyższych przepisów wynika, że po odstąpieniu przez konsumenta od umowy ten powinien niezwłocznie, lecz nie później niż w ciągu 14 dni zwrócić rzecz sprzedawcy, a sprzedawca w podobnym terminie zwrócić konsumentowi zapłatę. Konsument nie może zwlekać z dokonaniem zwrotu czekając, aż sprzedawca jako pierwszy zwróci mu pieniądze. Sprzedawca za to ma takie uprawnienie i może poczekać ze zwrotem płatności, aż do doręczenia zwracanego towaru lub przynajmniej otrzymania potwierdzenia, że towar został odesłany.
Bazując zatem na tym, co wiemy dotychczas, spróbujmy zastanowić się nad takim przypadkiem: konsument zachowuje 14-dniowy termin do odstąpienia od umowy, składa sprzedawcy stosowne oświadczenie (np. wysyła mu je mailem), a jednak w ciągu kolejnych 14 dni nie dokonuje zwrotu towaru. Jasne jest, że sprzedawca może wciąż wstrzymywać się ze zwrotem płatności. Tylko jakie będą skutki przekroczenia przez konsumenta terminu do fizycznego dokonania zwrotu towaru?
Patrząc na redakcję przepisu nakładającego na konsumenta obowiązek zwrotu towaru w 14-dniowym terminie nie zauważamy, by realizacja tego obowiązku była obwarowana jakąkolwiek sankcją. Wedle ogólnych reguł prawa cywilnego przyjąć więc należy, że po upływie tego terminu roszczenie sprzedawcy o zwrot towaru staje się wymagalne. Skoro doszło do odstąpienia od umowy, to następuje sytuacja taka, jak gdyby umowa nigdy nie została zawarta. Towar wciąż jest więc własnością sprzedawcy.
W komentarzach wskazuje się, że w opisanej sytuacji sprzedawca ma wobec konsumenta nie tylko roszczenie windykacyjne (o zwrot rzeczy), ale z powodu niedochowania przez konsumenta terminu może żądać od niego naprawienia ewentualnej szkody wynikającej ze zwłoki w spełnieniu świadczenia.
Prawdziwy problem leży jednak gdzie indziej. Otóż, skoro cała procedura zwrotu konsumenckiego została wszczęta przez konsumenta, to niewątpliwie interesu w jej skutecznym przeprowadzeniu nie ma sprzedawca, tylko konsument. Jeśli po złożeniu przez konsumenta oświadczenia o odstąpieniu od umowy dalej nie dzieje się nic, to pozostaje status quo, w którym sprzedawca powinien być zadowolony z faktycznego zrealizowania umowy. W końcu towar sprzedał, a pieniądze od klienta otrzymał. Dlaczego miałby więc robić cokolwiek, by odwrócić skutki niezawartej umowy? Jaką korzyść odniósłby z dochodzenia np. na drodze sądowej od konsumenta zwrotu rzeczy, skoro po jej otrzymaniu musiałby oddać zapłatę obejmującą marżę, czyli tak naprawdę zarobek na sprzedaży?
Patrząc od strony prawnej na taką sytuację należałoby uznać, iż po odstąpieniu przez konsumenta od umowy i upływie 14-dniowego terminu do zwrotu towaru, konsument pozostaje w posiadaniu rzeczy, która do niego nie należy. Właścicielem jest sprzedawca, jednak jemu nie bardzo opłaca się odzyskiwać towar, skoro otrzymał zapłatę. Z drugiej strony można stwierdzić, że sprzedawca otrzymał świadczenie w postaci zapłaty bez podstawy prawnej, ale konsument także nie robi nic, by zapłatę odzyskać. Zresztą, gdyby nawet próbował, to musiałby wcześniej towar zwrócić (art. 32 ust. 3 Ustawy)
O tym, jak bardzo w tego rodzaju przypadkach może zagmatwać się sytuacja zarówno faktyczna jak i prawna może świadczyć wyrok Sądu Okręgowego w Katowicach z dnia 31 stycznia 2017, sygn. akt II C 831/16. Konsument zakupił w sklepie internetowym kolumny głośnikowe za kwotę prawie 75 000 zł. Po kilku dniach odstąpił od umowy sprzedaży. Do próby zwrotu towaru (odesłania kolumn) doszło jednak dopiero po 80 dniach od złożenia oświadczenia o odstąpieniu. Była to tylko próba – gdyż sprzedawca odmówił odebrania przesyłki zwrotnej właśnie ze względu na przekroczenie przez konsumenta terminu wskazanego w art. 34 ust. 1 Ustawy. Konsument skierował do Sądu sprawę o zapłatę z tytułu zwrotu ceny (i kosztów przesyłki) w związku z odstąpieniem od umowy sprzedaży zawartej na odległość.
Spór sądowy skoncentrował się na problemie, jakie były skutki przekroczenia ustawowego terminu wyznaczonego konsumentowi na zwrot towaru po odstąpieniu od umowy. W odróżnieniu od naszych wcześniejszych rozważań podkreślić należy, że w tym konkretnym przypadku konsument, owszem, znalazł się w zwłoce – lecz ostatecznie zwrotu towaru dokonał, a przynajmniej usiłował dokonać. Co ciekawe, w ocenie Sądu Okręgowego, choć Ustawa nie precyzuje konsekwencji płynących z niedochowania terminu z art. 34 ust. 1, to termin ten ma charakter nieprzekraczalny. Uchybienie przedmiotowemu terminowi skutkowało w ocenie Sądu brakiem skuteczności złożonego oświadczenia o odstąpieniu od umowy.
Jak widać z powyższego rozstrzygnięcia, w tym konkretnym przypadku Sąd uznał, że skoro konsument nie dochował 14-dniowego terminu do odesłania rzeczy sprzedawcy, to odstąpienie od umowy stało się nieskuteczne. I to mimo tego, że samo złożenie przez konsumenta oświadczenia o odstąpieniu od umowy było dokonane we właściwym ustawowym terminie. Z dość lakonicznego uzasadnienia wyroku nie wynika, jakimi motywami kierował się Sąd wydając takie rozstrzygnięcie.
Nie wdając się w polemikę z Sądem wypada zalecić konsumentom, by przestrzegali obu terminów związanych z odstąpieniem od umowy zawartej na odległość. Zarówno terminu do złożenia oświadczenia o odstąpieniu, jak i terminu do odesłania rzeczy z powrotem do sprzedawcy. Uchybienie temu drugiemu nie jest ustawowo obwarowane bezskutecznością odstąpienia, jednak w razie ewentualnego sporu sądowego może – jak wynika z cytowanego orzeczenia – skutkować nawet najdalej idącą sankcją.
Komentarze