Popularna wśród kierowców aplikacja umożliwia wygodniejszą i bezpieczniejszą jazdę samochodem, informując o korkach, wypadkach, kontrolach radarowych i innych zdarzeniach drogowych. Wśród funkcji, jakie realizuje Yanosik jest także usługa, o której mało kto wie. Chodzi o ustalanie położenia lokalizatorów notiOne.
Lokalizatory notiOne pracują w technologii bluetooth low energy (BLE). Ich zasięg ograniczony jest do kilkudziesięciu metrów. Do zaraportowania położenia potrzebują połączenia z innym urządzeniem, np. smartfonem, który odczyta ich pozycję i prześle ją dalej do serwerów za pośrednictwem internetu. Producent notiOne twierdzi, że jego urządzenie współpracuje z wieloma polskimi aplikacjami, które wspierają komunikację z lokalizatorem, co w praktyce daje około „miliona” aktywnych urządzeń namierzających. Na pytania o jakie aplikacje chodzi, producent konsekwentnie odmawiał odpowiedzi, tłumacząc się tajemnicą handlową wynikającą z umów z partnerami.
Temat tajemniczej współpracy wzbudził zainteresowanie użytkowników. Ci zauważyli, że Notinote (właściciel notiOne) i Neptis (właściciel Yanosika) należą do jednej grupy kapitałowej. Co więcej, analiza aplikacji mobilnej Yanosika wykazała, że zawiera ona środowisko SDK Notinote z wszystkimi funkcjami niezbędnymi do monitorowania i lokalizowania breloków notiOne.
Na to wszystko nałożyły się skargi użytkowników Yanosika, że aplikacja zachowuje się w sposób nieprzewidywalny i niepożądany wyłączając i włączając w ich telefonach bluetooth bez wiedzy użytkownika, przy wyłączonej aplikacji. Jak się okazuje, mimo zamknięcia aplikacji po skończonej jeździe, ta potrafi dalej pracować jako jeden z procesów w tle i kontrolować połączenie bluetooth.
Yanosik początkowo ignorował zapytania o wyjaśnienie tej sprawy, kierowane m.in. przez dziennikarzy serwisu zaufanatrzeciastrona.pl. Ci domagali się odpowiedzi na pytanie o wykorzystywanie telefonów użytkowników w celu realizacji usługi lokalizacji bez poinformowania o tym i bez uzyskania ich wyraźnej zgody. Tym bardziej, że może się to wiązać np. ze zwiększonym zużyciem baterii. Po nagłośnieniu sprawy Yanosik wreszcie odpowiedział i przyznał, że aplikacja rzeczywiście współpracuje z lokalizatorem notiOne.
Firma tłumaczy się, że przekazywane dane lokalizacyjne nie są danymi osobowymi – zatem nie jest potrzebna zgoda na przetwarzanie. Twierdzi również, że realizuje wiele innych usług, o których nie wspomina w regulaminie. Dzięki współpracy z podmiotami zewnętrznymi może zarabiać – i na tym opiera się jej model biznesowy, skoro sama aplikacja jest dla użytkowników bezpłatna.
Nie zmienia to jednak faktu, że telefony użytkowników Yanosika były (i dalej są) wykorzystywane do realizacji usługi realizowanej dla innego podmiotu, o której firma przez długi czas nie raczyła ich poinformować. Dopiero dziennikarskie „śledztwo” przymusiło Yanosika do wyjawienia prawdy na ten temat. Pytanie, czy postępując w ten sposób firma nie przekroczyła pewnych granic, pozostaje otwarte.
źródło: zaufanatrzeciastrona
Komentarze