Zdaniem UOKiK jeżeli celem wykupienia „wydłużonej gwarancji” jest wydłużenie czasu, w którym możemy naprawić zepsuty sprzęt to tego rodzaju usługa całkowicie nie ma sensu. Ponieważ w rzeczywistości nie mamy do czynienia z gwarancją, tylko polisą ubezpieczeniową!
O czym należy pamiętać. Gwarant może, ale nie musi udzielić gwarancji – zazwyczaj gwarantem jest producent danego towaru. Natomiast sprzedawca musi udzielić rękojmi. Tym samym pojęcie przedłużonej gwarancji powinno dotyczyć gwaranta. Jednak klient kupując towar i wykupując usługę przedłużenia gwarancji podpisuje umowę ze sprzedawcą.
W rzeczywistości nie mamy bowiem do czynienia z gwarancją, a zwykłą polisą ubezpieczeniową - wynika ze stanowiska przedstawiciela UOKiK. Jak wyjaśnia Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK:
Nie wszyscy konsumenci są świadomi istnienia tego obligatoryjnego obowiązku ochrony prawnej. Gwarancja dawana jest najczęściej przez producenta. [...] Zdaniem UOKiK przedłużona gwarancja nie istnieje.
Natomiast polisa jest sformułowana w taki sposób, aby w jak najszerszym stopniu wyłączyć odpowiedzialność ubezpieczyciela. Chodzi tu szczególnie o te sytuacje, które wynikają z winy klienta. Polisa chroni bowiem jedynie przed zdarzeniem losowym, na które ubezpieczony nie miał żadnego wpływu.
Stanowisko UOKiK jest zbieżne z raportem opublikowanym przez Rzecznika Finansowego, z którego wynika.
Oferowane ubezpieczenia sprzętu elektronicznego nie są gwarancjami w rozumieniu kodeksu cywilnego. Występujące w nazwach produktów oznaczenia lub werbalne określanie przed sprzedawców produktów jako "przedłużane gwarancje" należy traktować jedynie jako zabieg promocyjny.
Tym samym, jeśli chcemy, by produkt, faktycznie był objęty przedłużoną gwarancją, musi nam jej udzielić gwarant, a więc najczęściej producent danego produktu.
Komentarze