Narzędzie zostało stworzone przez Polaków, inżynierów i kryptologów. Przeanalizowali oni regulaminy i zasady korzystania z usług, by odnaleźć w nich zapisy umożliwiające gromadzenie danych osobowych. O swoim dziele piszą tak:
Każdego dnia firmy, którym oddaliśmy naszą prywatność, gromadzą informacje na nasz temat – czytają nasze wiadomości tekstowe, e-maile, oglądają nasze zdjęcia, śledzą każdy krok. Sami im na to pozwoliliśmy, akceptując regulaminy różnego typu aplikacji czy platform internetowych. Oddaliśmy im naszą prywatność, bo daliśmy sobie wmówić, że nie mamy innego wyjścia. Ale to nieprawda. Poprzez stronę www.bringingprivacyback.com chcemy uświadamiać ludzi, że mogą postawić granice i chronić swoją prywatność, zwłaszcza, że żyjemy w czasach, w których prywatność stała się walutą.
O tym, jak niezliczona ilość informacji o nas samych gromadzą serwisy internetowe przekonała się dziennikarka, która poprosiła Tindera o udostępnienie wszystkich wiadomości na swój temat zgromadzonych przez aplikację. Rezultatem była odpowiedź licząca 800 stron.
Dzięki nowemu narzędziu dowiemy się, kto i jakie informacje gromadzi na nasz temat w sieci i w jaki sposób z nich korzysta. Możemy także dowiedzieć się o tym jakie luki istnieją w systemach zabezpieczeń popularnych komunikatorów: Signal, Telegram, WhatsApp czy Viber. Strona przedstawia nam kluczowe fragmenty regulaminów i odsyła do artykułów uznanych mediów, takich jak Guardian, Reuters czy Der Spiegiel. Strona jest dostępna w języku polskim i angielskim.
Komentarze