Firma podaje w swoim komunikacie, że chodzi o nazwiska, adresy e-mailowe i numery telefonów użytkowników na całym świecie. Już w październiku 2016 r. hakerzy zdobyli dane 50 mln pasażerów i siedmiu milionów kierowców, w tym numery praw jazdy 600 tys. kierowców w USA.
Zdaniem szefa Ubera „coś takiego nie powinno się w ogóle wydarzyć”. Miał on na myśli sam fakt kradzieży danych jak i utrzymywanie tej informacji w tajemnicy przez ponad rok. Khosrowshahi, który jest szefem Ubera dopiero od września 2017 zapewnił, że o zdarzeniu dowiedział się niedawno. Dodał także, że na razie nic nie wskazuje na to, że skradzione dane zostały wykorzystane niezgodnie z przeznaczeniem. Wyraził również nadzieję, że w ręce hakerów nie dostały się numery kart kredytowych, rachunków bankowych i ubezpieczenia społecznego, a także dane dotyczące historii przejazdów.
Według informacji podanych przez agencję Bloomberg, Uber zapłacił hakerom 100 tys. dolarów w zamian za zniszczenie skradzionych danych. Firma wprowadziła nowe środki bezpieczeństwa w celu ograniczenia dostępu i wzmocnienia kontroli baz danych. Szef działu bezpieczeństwa Ubera stracił pracę.
Komentarze