Ryzyko rozwiązania stosunku pracy bez wypowiedzenia czyli tzw. dyscyplinarne zwolnienie grozi również osobom, które dopuszczają się cyberprzemocy w sieci, w szczególności poprzez stosowanie „hejtingu”. Proces ten możemy zaobserwować już w instytucjach publicznych, a wkrótce swoim zasięgiem obejmie także prywatne podmioty, w szczególności korporacje.
Jako przykład można wskazać kontrowersyjny oraz obraźliwy wpis
dotyczący osób wyznania judaistycznego oraz uchodźców, za który pracę straciła
bibliotekarka w podlubelskich Tomaszowic. Natomiast po tym jak kilka tygodni temu
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych opublikował na
swoim fanpage’u na Facebook’u rasistowskie oraz ksenofobiczne komentarze wraz z
przypisanymi do nich zdjęciami użytkowników Internetu, sprawą zainteresowała
się Żandarmeria Wojskowa. Powód? W imieniu jednego z żołnierzy widocznych na
opublikowanym zdjęciu, przepraszał jego przełożony. Stwierdził, że rasistowską
wypowiedzią na temat uchodźców znieważył Honorowy Kodeks Polskiego Żołnierza.
Jako inny przykład może posłużyć sprawa pewnej zastępcy wojewódzkiego
konserwatora zabytków w Białymstoku. Urzędniczka została zwolniona z powodu
wygłaszanych niewybrednych komentarzy w proteście przeciw spektaklowi
„Golgota-Picnic”, które akurat uchwyciła obecna tam kamera.
„Hejterzy” są niechętnie zatrudniani przez podmioty prywatne, jeżeli
potencjalny pracodawca odkrywa komentarze obrażające inne grupy społeczne
autorstwa kandydata na stanowisko. W końcowym etapie rekrutacji osoba
aplikująca może być sprawdzona pod kątem kultury wypowiedzi w sieci. Kandydat,
który komentuje w sieci aktualne wydarzenia społeczne, używając przy tym
wulgarnego języka i naruszając dobra osobiste innych grup społecznych,
automatycznie zmniejsza lub przekreśla całkowicie swoje szanse na zatrudnienie.
Poszukiwania odbywają się głównie na forach internetowych oraz portalach
społecznościowych, ale również w komentarzach pod artykułami. Na zachowania
nacechowane nienawiścią lub nakłaniające do niej, w szczególności te
rasistowskie, ksenofobiczne i wyrażające brak tolerancji, uczulone są w
szczególności zagraniczne korporacje z branży handlowej, finansowej oraz
telekomunikacyjnej, w których tego typu czynności sprawdzające mają dłuższą
„tradycję”.
Osoby oraz firmy rekrutujące zgodnie twierdzą, że nadszedł najwyższy
czas by ludzie zrozumieli, że komentarze zamieszczanie w sieci podpisane
imieniem i nazwiskiem są wypowiedziami publicznymi, a nie prywatnymi poglądami.
Na jej podstawie budowany jest również wizerunek pracodawcy. Zdecydowanie lepiej jest pomyśleć kilka razy i
ochłonąć z emocji przed zamieszczeniem negatywnego wpisu w Internecie. Po
pierwsze w celu zachowania netykiety i kultury osobistej. Po wtóre może to
czytać nasz obecny lub przyszły pracodawca.